poniedziałek, 22 października 2012

Nadzieja


Jej blade ciało spokojnie dryfowało na srebrzystym morzu,niczym piórko upuszczone w bezwietrzną przestrzeń. Spojrzenie pełne nie bólu i cierpienia, lecz nadziei... skierowane w czarną gwieździstą odchłań..Piękne złociste włosy, udekorowane w miliony szklanych brylancików oplatały krtań lekko poruszona spokojnym oddechem...Zmarznięte dłonie opuszczone w bezładzie lekko zanurzone w krystalicznej wodzie.Gęsto powiało ciepłym powietrzem tak pachnącym jak w liliowym ogrodzie...Przez dłonie przeszły ją dreszcze, gorące serce wybiło rytm ukojenia...Niczym rwąca rzeka w żyłach przepłynęła pulsująca krew...sine usta zadrżały...na twarzy pojawiły się malinowe rumieńce, rozświetlone  blaskiem migoczącej nadziei....Tak bardzo chcąc wyciągnąć ku niemu rękę... powietrze ucichło... rumieńce wyblakły... światełko wygasło...Gwiazdy utonęły w głębinach ustałej wody...Włosy na krtani już nie poruszały się... rozchylone powieki powoli zasnęły......nadzieja...
...zapadła cisza...
...utonęła...